Piękne włosy to jeden z atrybutów kobiecości. Co zrobić gdy wypadają i tracisz ich coraz więcej? Przede wszystkim, nie denerwuj się! – stres to jeden z czynników negatywnie wpływających na kondycję włosów, a w większych dawkach powoduje ich nadmierne wypadanie. Odstaw więc nerwy w konserwy i obmyśl strategię działania.
Po pierwsze – zdemaskuj przyczynę problemu. Jak się do tego zabrać? Zacznij od wizyty u dermatologa, który zdiagnozuje stan skóry twojej głowy i kondycję mieszków włosowych. Jeżeli źródłem gubienia włosów jest nadmierny łojotok (co zdarza się bardzo często zwłaszcza u młodych ludzi borykających się z trądzikiem) lekarz przepisze ci odpowiednią kurację, która pozwoli opanować sytuację.
Jeżeli dermatolog nie zauważy żadnych niepokojących zmian zapalnych skóry, kolejne kroki skieruj do lekarza, który wypisze ci skierowanie na badania krwi. Niestety nie będzie to tylko morfologia, choć i na jej podstawie można wiele w tym kontekście stwierdzić. Twoja krew będzie musiała zostać poddana badaniu na poziom hormonów tarczycy (TSH) oraz na hormony płci. Dlaczego? Przy niedomaganiach hormonalnych organizmu, włosy są osłabione i mogą wypadać w większych ilościach.
Podobnie dzieje się gdy dochodzi do spadków poziomu hormonów płciowych a szczególnie estrogenów. Zwykle z hormonalną burzą nękają się kobiety po porodzie, w czasie menopauzy albo po silnych przeżyciach emocjonalnych (stres związany z wypadkiem, śmiercią bliskiej osoby itp.). To ich uroda wystawiana jest na największe próby.
Naturalnie włosy nie zaczynają wypadać od razu po silnym zdenerwowaniu, lecz po upływie dwóch a nawet trzech miesięcy. Choć samo hasło „problemy hormonalne” brzmi mało optymistycznie to samo leczenie nie jest szczególnie skomplikowane, pod warunkiem, że problem zostanie dobrze zdiagnozowany a kuracja odpowiednio dobrana. Do wypadania włosów przyczyniają się także niektóre leki np. te używane do leczenia nowotworów, chorób tarczycy, zakrzepów, artretyzmu czy epilepsji. Zanim jednak rozpoczniesz wędrówkę po lekarzach przyjrzyj się swojej diecie i kosmetykom, których używasz do pielęgnacji włosów. W końcu „najciemniej pod latarnią”!